Wędkarstwo dla Ciebie

Typ spod ciemnej gwiazdy

2011-07-11 18:05

 

Typ spod ciemnej gwiazdy

 

Chcąc scharakteryzować nieco tytułowego typa, w myślach widzę kogoś tajemniczego, kogoś zawadiackiego, rzec by można hulakę. Widzę kogoś kto nie boi się ciemności a może to właśnie pod jej panowaniem czuje się swobodniej i pewniej. To właśnie noc daje mu przewagę, czyniąc go jeszcze bardziej tajemniczym i nieznanym. Należy raczej do samotników i wszystkie rozważania zachowuje dla siebie. Często na samą myśl o takim typie, spotkanym na swej drodze, ogarniętej całunem ciemności, dostać można nieprzyjemnych dreszczy. Konkludując, taki „Typ sod ciemnej gwiazdy” budzi respekt a może nawet strach czy przerażenie. Nie o opisach, ludzkich charakterów jednak chciałbym się rozwinąć.  Pozwoliłem sobie na tą subiektywną charakterystykę aby zobrazować jak ja postrzegam nocnego łowcę - suma.
Moje doświadczenie z sumami jest stosunkowo niewielkie, bo ganiam za nimi zaledwie kilka lat. Są przecież tacy, którzy spędzili nad wodą, uwikłani w „sumową łamigłówkę”, całe swoje życie i słusznie twierdzą, że niewiele o birbancie  wiedzą. Jednak tropiąc zachowanie, przyzwyczajenia, nawyki i słabości wąsatego można zaobserwować pewne prawidłowości.

Cały Boży, wakacyjny dzień kiedy słońce intensywnie operuje i wszelkie stworzenia korzystają z jego blasku, ten siedzi skryty w najgłębszym miejscu, gdzieś gdzie ani promienie słoneczne ani nieproszeni goście nie będą go niepokoić. Leniwy, ospały ,z wielką niechęcią z ukrycia spogląda na kąski, którymi wędkarze próbują go oszukać. Jednak ani myśli wygramolić się z wygodnego, chłodnego legowiska.  Taki senny pozostaje do późnego popołudnia. Im bliżej zachodu słońca sum staje się jakby żywszy, jakby bardziej ciekawy świata. Gdy słońce skryje się za horyzontem opuszcza swoje „legowisko” aby zmienić się z ospałego „miśka” na błyskawicznego, bezwzględnego i zdeterminowanego pogromcę białorybu. Kiedy temperatura powietrza nawet nocą nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza aktywność suma wzrasta do niewyobrażalnego stanu. Pożera wszystko co napotka na drodze nie gardząc nawet najmniejszym robaczkiem. Jak na nocnego łowcę przystało, pod osłoną ciemności, zapuszcza się na płycizny trzebiąc hurtem ukleje. Bywa, że głuszy je potężnym atakiem po czym już spokojniej jedną po drugiej „wtrąca” do swego wielkiego, gumowego żołądka. Z reguły im wieczór jest cieplejszy tym sum wydaje się być bardziej głodny.
Apogeum swojej aktywności, jak na prawdziwego „zawadiakę” przystało, przejawia w parne i burzowe wieczory. Gdy powietrze jest ciężkie jak ołów aż ciężko oddychać, gdy pot zalewa plecy nawet podczas odpoczynku a w oddali słychać pomruki zbliżającej się burzy sum zachowuje się jak ułan po opanowaniu gorzelni. Drobnica grupuje się w stada i w bezruchu czeka na nadejście burzy a birbant w pełni z tego korzysta zasysając każdy napotkany kąsek.
Nie bez kozery sum nosi przydomek króla polskich wód. To on dzierży berło pierwszego pogromcy, to on mimo nieporadnego wyglądu potrafi zaatakować z niesamowitym impetem i szybkością, to przecież on wyciska poty z czół wędkarzy swą walecznością i nieustępliwością podczas holu, to wreszcie on osiąga największe rozmiary w toni polskich wód. Król może być tylko jeden i jest nim właśnie sum.
 
 

Sumowe Menu - jak i czym częstować
 
Jadłospis suma jest naprawdę bardzo szeroki i rozmiarem przypomina raczej książkę telefoniczną niźli kartę dań. Tak jak już wspominałem na pierwszym miejscu, jako danie główne, można wpisać białoryb. Czyli przede wszystkim ukleje, płocie, krąpie, leszcze, klenie itp. Rzecz jasna nie ominie innego gatunku ryby, którą ma w zasięgu paszczy. „Na mniejszy apetyt” można zaserwować wątróbkę, kurze jelita, pęk rosówek, pijawki, żabę, małża czy nawet raka. Tak naprawdę wszystko to co stanowi źródło białka i się rusza bądź do niedawna ruszało. W sumowym menu nie może zabraknąć turkucia podjadka. Ten paskudny i wstrętny robal to po prostu sumowy rarytas, taka wisienka na torcie. Niektórzy sumiarze uważają, że turkuć potrafi tak zawrócić sumowi w głowie iż ten traci odruchy samozachowawcze. Zero ostrożności tylko chęć pożarcia „deseru”.

Teraz kilka zdań na temat gdzie podać przynętę. Jeśli nad wodą jesteśmy dość wcześnie a słońce mocno grzeje, przynętę należy podać głęboko. Jak najgłębiej w miejsce gdzie sum może mieć schronienie. W rzekach będą to głębokie rynny, doły, jamy itp. Za zwalonymi drzewami we wszelkich zagłębieniach gdzie sum może się skryć przed światłem dnia. Wieczorami gdy sum zaczyna nieśmiało wyglądać z jamy, zestaw najlepiej posłać na tak zwany „kant” czyli na pograniczu płytszej i głębokiej wody. Gdzieś w pobliże miejsca odpoczynku ale już nie na dno rynny. To samo należy robić rankiem kiedy sum z płycizna zaczyna zawężać swój teren żerowania i powoli udaje się na dniową drzemkę. Po zachodzie, aż do wschodu sumów należy spodziewać się w płytkich partiach wody. Wszędzie tam gdzie jest obfitość pożywienia. Dobrą miejscówką mogą okazać się te fragmenty wody gdzie „oczkuje” drobnica. Dobre będą wszelkie przykosy. Unikać należy jedynie miejsc gdzie rzeczny nurt sypie piachem. Po pierwsze, przynęta szybko znajduje się pod jego warstwą a po drugie istotniejsze sum także takie miejsca pomija. Nie lubi bowiem czuć piachu w skrzelach. Co innego jeśli mamy do czynienia z dnem mulistym, te jak najbardziej powinniśmy wziąć pod uwagę.
 

 
Pogoda
 
O pogodzie dość sporo napisałem we wstępie ale to nie wszystko co powinniśmy wiedzieć. To co sprzyja łowom to upalne wieczory, najlepiej burzowe i parne.  Trzaskające grzmoty i błyskawice przeszywające granatowe niebo kuszą zawziętych pogromców wąsali do przesiadywania nad wodą. Tu trzeba pamiętać o ryzyku na jakie jesteśmy narażeni machając węglową wędką podczas szalejącej burzy.  Można przyjąć zasadę, że im dzień ciemniejszy i bardziej pochmurny to wydłuża się okres żerowania suma. W takie właśnie dni sum potrafi rozpocząć żerowanie o 17:00 po południu aby zakończyć ok. godziny 10:00 dnia kolejnego. Podczas słonecznej aury czas żerowania skraca się znacznie i wg. moich doświadczeń na pierwsze brania można liczyć dopiero po godzinie 19:00, natomiast rano żerowanie ustaje już ok. godziny 7:00. Oczywiście nie wolno tego przyjmować jako szablon a pewną prawidłowość. Historia przecież zna przypadki kiedy to wędkarz świętował sukces w samo południe wygrywając z pięknym sumem.

Kiedy za oknem hula wiatr a temperatura nie przekracza 20 stopni odpuszczam wyprawę na wąsatego. Zwykle w taką pogodą jego aktywność jest mizerna a udręka z wiatrem nie należy do przyjemności. Lepiej wówczas pochodzić za okoniem w myśl przysłowia „że na fali okoń wali”.
Tak pokrótce można scharakteryzować wąsatego rozbójnika. Oczywiście wszystko to co powyżej przeczytaliście jest napisane w oparciu o moje spostrzeżenia i doświadczenia. Z tego powodu jak również dlatego, że sam sum jest rybą nieprzewidywalną nie należy tego traktować jako szablon. Gotowej recepty jeszcze na łowienie wielkich sumów nikt nie znalazł i miejmy nadzieję, ze do tego nigdy nie dojdzie.
 
Powodzenia w rozpoczętym sezonie sumowym!
 
Mateusz Woś

© 2010 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode