Wędkarstwo dla Ciebie

Birbant - Jak posłużyć się spinningiem?

2010-03-23 20:40
W związku z rozwijającym się w zastraszającym tempie wędkarstwie spinningowym zwiększa się wachlarz możliwości spinningisty a także różnorodność łowionych gatunków ryb. Jeszcze niegdyś ze spinningiem wiązano takie gatunki jak szczupak, okoń, może sandacz. Dzisiaj z powodzeniem przy pomocy giętkiego kijka i sztucznej przynęty można oszukać wiele innych gatunków ryb. Złowienie bolenia, klenia, jazia, brzany a nawet wzdręgi, leszcza czy suma nikogo nie dziwi. Ja zechcę Państwu podpowiedzieć jak przy pomocy spinningowego oręża pokonać ostatniego z wymienionych - suma.

Na początek co nieco o wędzisku. Jak wszystkim wiadomo sum to nie ukleja i rozmiary osiąga naprawdę zdumiewające nawet w naszych niekoniecznie sprzyjających, polskich warunkach. Ponadto należy do ryb bardzo walecznych dlatego powinniśmy się uzbroić w solidny kij o długości od 2 do 2,5 metra. Rzadziej stosuje się kije dłuższe z uwagi na fakt że suma łowi się na spinning głównie ze środka pływającego tj. łodzi czy pontonu. Jednak i połowy z brzegu dają efekty i w takim wypadku wędzisko nawet mierzące 3 metry nie będzie przesadą. Typów i marek wędzisk nie podaję bo to raczej kwestia portfela jakiej marki wędzisko sobie sprawimy. Generalnie musi to być wędzisko solidne.

Kołowrotek - jeśli chodzi o młynki to także odpustowe odpadają bo choć dobrze sprawują się przy holu płoci o tyle holu suma raczej nie wytrzymają. Dlatego kołowrotek polecam dość mocny o stałej szpuli z dużym zapasem żyłki. Sum niby ma w zwyczaju murowanie do dna ale potrafi także zaskoczyć naprawdę długim odjazdem. Aby uniknąć niemiłej niespodzianki taki zapas nie powinien być bardziej skąpy aniżeli 150 metrów. Niezbędnym jest aby kołowrotek był zaopatrzony w sprawny hamulec zapobiegający zerwaniu żyłki nagłym szarpnięciem przyciętego wąsala. To że hamulec jest sprawny to jeszcze nie wszystko i zawsze należy sprawdzić jego ustawienie aby nie przekraczało wytrzymałości żyłki a zarazem nie pozwalało na swobodne jej wysnuwanie.

Linka - ten element zestawu jak dwa poprzednie także musi cechować nie byle jaka wytrzymałość. Jeśli zdecydujemy się na żyłkę to polecam z zakresu 0,30 - 0,40 mm grubości. Cieńsza nie odpowiada gatunkowi ryby jaką planujemy łowić a grubsza może sprawiać kłopoty przy zarzucaniu ponieważ będzie zbyt sztywna co utrudni wysnuwanie ze szpuli. Alternatywą jest plecionka. Jej zaletą względem żyłki jest znacznie większa wytrzymałość w przypadku takich samych grubości. Jednak ja osobiście nie polecam plecionek. Mają skłonność do plątania się, a przyznacie że rozplątywanie linki szczególnie nocą nie należy do przyjemności. Druga sprawa to jej budowa i budowa uzębienia suma. Gęste i drobne ząbki birbanta niczym pumeks skutecznie rozrywają i przecierają włókienka plecionki.

Przynęty - teraz czas na to co ma dyndać na końcu żyłki. Tu na miejscu będą różnego typu błystki, kopyta, woblery o wolnej pracy, wręcz leniwej. Jeśli chodzi o barwę to nie należy się zbytnio przejmować chociaż stosowanie super jaskrawych przynęt może mieć wpływ na pogorszenie brań. Waga przynęt powinna umożliwiać prowadzenie jej w przydennych partiach wody jeśli łowimy dniem i w płytszych gdy łowimy nocą. Co do rozmiarów naszych wabików to mogą być bardzo zróżnicowane bo jak wiadomo ogromny sum potrafi zassać kilowego klenia tak jak i małą uklejkę. Ja jednak nie przesadzam z wielkością przynęt bo ciągle liczę na branie sandacza, którego jeszcze nie złowiłemwesoły. Dlatego zakładam kilku lub kilkunastocentymetrowe przynęty. W dzień dodatkowo uzbrajam je w wolframowy przypon. Sugeruję i Wam aby wybierając się na połów tego drapieżnika nie nastawiać się tylko na sztuki rekordowe. Po pierwsze wyholowanie takiego okazu na spinningowy kij graniczy z cudem a po drugie miesiącami możemy się nie doczekać brania. Dlatego zestaw spinningowy nie musi być tak ciężki jak gruntowy a przynęty bardzo wielkie, co pozwoli nam częściej cieszyć się kilku albo kilkunastokilogramowymi okazami.

Mimo wszystko musimy pamiętać, że sprzęt choćby był najlepszy sam ryb łowił nie będzie. Trzeba troszkę poznać obyczaje wąsatego. Po pierwsze gdzie szukać. Jeśli łowimy w dzień powinniśmy obławiać wszelkie zagłębienia, rynny, wyrwy itd. Przynętę należy prowadzić w przydennych partiach wody bardzo powoli ale jednostajnie. Bez szarpania opadania przyspieszania jak to ma miejsce przy połowie okonia czy sandacza. Jednak na większe efekty możemy liczyć nocą. Wtedy możemy obławiać płytsze partie wody tam gdzie zbierają się stada drobnicy, które najskuteczniej wabią suma. Dobrze jest poznać łowisko, jego topografię, miejsce lądowania, głębokość itd. Ułatwi to nam operowanie kijem, prowadzenie przynęty czy hol podczas ciemnej nocy. Jeśli chodzi o miesiące w których sum jest najaktywniejszy, to sprawa jest prosta. Już po zakończeniu okresu ochronnego sum jest w czasie największej aktywności i gotowości do pobierania pokarmu. W gorące lipcowe czy sierpniowe dni sum zachowuje się jak ułan po opanowaniu gorzelni. Zasysa wszystko co spotka na drodze i właśnie te miesiące ja uznaję za najlepsze. Zdarza się że sumy biorą odważnie i we wrześniu przy sprzyjających warunkach ale ogólnie jest to król lata.

Kończąc chciałem wszystkim sympatykom sumowych wypraw życzyć przede wszystkim cierpliwości w wyczekiwaniu lipca no i oczywiście wielu, wielu wrażeń nad wodą. Niech to lato obdarzy Was spełnieniem Waszych wędkarskich planów.
 
Mateusz Woś

© 2010 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode