Wędkarstwo dla Ciebie

Spławiki

2010-05-11 22:35

 


Wiele sezonów nad wodą, godziny wpatrywania się w czerwony, żółty lub pomarańczowy kolor antenki lub końcówki spławika.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak powstaje taki spławik?


Ja zastanawiałem się często, stąd też chyba moje zacięcie do prób i do
świadczeń w tym temacie.
Sprowokował mnie do eksperymentów nasz portalowy kolega Henryk Ratyński znany, jako Sandokan 45, jego spławiki to mistrzostwo świata w produkcji ręcznej wskaźników brań, kto jeszcze nie widział tych jego cudeniek niech zostawi mój skromny artykuł i „pędzi’ na blog Henia do jego galerii, Henryk jest bardzo przyjacielskim kolegą, który przekazał mi część swej wiedzy i trzydziesto letniego doświadczenia w produkcji i obróbce materiału jakim jest trzcina wodna.

Jeśli ktoś nie widział prawdziwego przyjaciela, to jest nim Heniu.

Dziękuję Henryku !!!

Znamy się jedynie z Internetu, poznaliśmy się na tym portalu, mieszkamy w dwóch różnych regionach kraju.

A miało być o spławikach, i będzie, te pierwsze kilka zdań umieściłem na początku by uszanować pracę kolegi, jego cenne uwagi i doświadczenie, którymi się ze mną podzielił.
Zacznę od tego, że nie mam zbyt wiele czasu na moje hobby, przygotowania materiałów i osprzętu zajęły mi półtora miesiąca, jeśli ktoś ma więcej czasu to poradzi sobie w kilka dni.

1. Koło domu mam staw, który zarósł całkowicie trzciną, więc materiału ci u mnie dostatek, ważnym natomiast jest by wybierać jak najprostsze kawałki, następnie pozostawić je kilka dni dla wysuszenia. Po wyschnięciu należy ostrym nożem naciąć „obrączkę” wokół źdźbła i najnormalniej w świecie przełamać, sucha trzcina zachowuje się jak szkło i pęka dokładnie w miejscu rysy. Tak podzielone elementy można posegregować pod względem średnicy, i długości a nawet koloru.

2. Następnym elementem naszej pracy będzie obróbka mechaniczna, do tego potrzebna nam będzie tokarka, spokojnie nie jakieś super drogie urządzenie do precyzyjnej obróbki części zegarków za astronomiczne pieniądze. Moją tokarką jest
silnik od starego wentylatora, ma 3 biegi prędkości, ale może być silnik adaptera lub jak doradzał mi jeden z kolegów silnik od maszyny do szycia jakkolwiek musimy mieć silnik przymocowany do stabilnej podstawy, sprzęgłem a zarazem uchwytem obrabianych elementów jest kawałek izolacji igielitowej zdjętej z przewodu elektrycznego, w moim przypadku był to 4 cm kawałek izolacji kabla YLY 3x1 mm, można go redukować poprzez wciśnięcie izolacji o mniejszej średnicy. W tę izolację wciskamy kawałek trzciny i włączamy urządzenie końcówkę trzcinki, delikatnie przytrzymując drugą ręką końcówkę, do obróbki używam papieru ściernego o granulacji od 200 – 600 (pamiętajmy, czym wyższy numer tym drobniejsza granulacja). Szlifuję trzcinkę do uzyskania jednakowo zmatowanej powierzchni na całości materiału. Najlepiej przygotować sobie kilka elementów do obróbki wówczas po szlifowaniu unikniemy niepotrzebnego kurzu podczas dalszej obróbki, choć jeszcze raz będziemy szlifować.

3. Teraz należy przygotować sobie kawałek drutu stalowo-nierdzewnego by zrobić oczko przelotowe, ja wykorzystałem starą linkę rowerową drut jest wystarczająco twardy i cienki, więc nadaje się do tego celu, odcinek drucika o długości ok. 4 cm składam na pół, przez zagięcie przekładam drut o grubości ok. 1 mm i za pomocą szczypiec skręcam oczko

4. Gotowe oczko z drutu owijam kawałkiem waty i wsuwam do trzciny w ten sposób, aby wystawał kawałek o dł. 0,5 cm następnie po ustawieniu centrycznym drucika z oczkiem, wpuszczam 2-3 krople kleju Kropelka, który polimeryzuje watę tworząc z niej coś w rodzaju plastiku.


BARDZO WAŻNE!!! NIE WDYCHAĆ OPARÓW KLEJU ! PODCZAS POLIMERYZACJI UNOSI SIĘ DYM

Następną czynnością jest wykonanie z waty omotki wokół wystającego drucika, w taki sposób by powstał stożek następnie omotkę nasączamy powtórnie klejem jak w pierwszym przypadku, mamy teraz gotowy stożek, który możemy obrabiać za pomocą naszej tokarki. Jeszcze zostaje końcówka, którą można zabezpieczyć watą i spolimeryzować lub wstawić antenkę (np. z wacika do uszu, który po potraktowaniu Kropelką będzie plastikową łezką)

5. Tak przygotowany spławik szlifujemy na tokarce do uzyskania pożądanej gładkości, następną czynnością jest dwukrotne lakierowanie „surowych” spławików lakierem rozcieńczonym rozpuszczalnikiem, da nam to wodoodporność i długą eksploatację naszego wyrobu, po wysuszeniu możemy nakładać kolory według własnego
uznania.


Tak mniej więcej wygląda moje doświadczenie ze spławikami „własnej roboty” na początek warto opanować te czynności, aby w przyszłości móc eksperymentować z innymi materiałami klejami, farbami, wyważaniem i dociążaniem własnych spławiczków, a jeszcze jak zapniemy rybkę na łowisku po braniu wykrytym na własnym spławiku zobaczycie, jaka to uciecha i jaka duma.

I jeszcze kilka ważnych uwag: wszystkie prace należy robić starannie i z zachowaniem czystości, istnieje niebezpieczeństwo sklejenia skóry w przypadku kleju Kropelka, proszę także zwrócić uwagę na stan połączeń elektrycznych waszej tokarki wszak życie mamy tylko jedno, a prąd nie wybiera i porazi każdego, nawet najodważniejszego.
Następną informacją jest to żeby zachować odpowiednią kolejność prac i w przypadku farb i lakierów prace prowadzić w dobrze wentylowanym pomieszczeniu – opary mogą być szkodliwe dla zdrowia.
Po malowaniu odczekać odpowiedni czas do wyschnięcia i utwardzenia powierzchni nie spotkają was wówczas przykre niespodzianki.

Generalnie pośpiech nie jest wskazany przy pracach nad spławikami, mi udało się w ciągu 2 tygodni wykonać ok. 40 spławików które powinny wystarczyć mi przynajmniej na 2 sezony wędkarskie.

Myślę, że choć po trosze przybliżyłem Wam technologię i sposób, w jaki robię spławiki życzę wielu sukcesów podczas prób i zabaw z własnymi spławikami.


Pozdrawiam Grzegorz Kamiński.

© 2010 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode